W 8. minucie – przy pierwszej bramce zdobytej przez Jana Pieszko – zaliczy\u0142em asyst\u0119, a w 20. sam strzeli\u0142em gola na 2:0” – wspomina\u0142 „Jojo”. Mecz ze Standardem by\u0142 wielkim popisem \u017Bmijewskiego. Stadion a\u017C hucza\u0142, ludzie wstawali z miejsc, kiedy „\u017Bmija” dryblowa\u0142 w i\u015Bcie brazylijskim stylu mijaj\u0105c po dwóch-trzech zawodników Standardu.
\",\"index\":8,\"kind\":\"text\"},{\"type\":\"component\",\"id\":\"82\",\"content\":\"
25 pa\u017Adziernika 1972 roku. Fragment meczu Legia – AC Milan w ramach rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów 1972/73, rozegranego na stadionie X-lecia. Na zdj\u0119ciu Robert Gadocha w pojedynku biegowym z pi\u0142karzami dru\u017Cyny w\u0142oskiej.
Po ci\u0119\u017Ckim i wyczerpuj\u0105cym sezonie pi\u0142karze Legii nie mieli zbyt wiele czasu na wypoczynek. Mistrzowie Polski wraz z nowymi nabytkami – bramkarzem Janem Tomaszewskim, pomocnikiem Les\u0142awem \u0106mikiewiczem i skrzyd\u0142owym Tadeuszem Nowakiem – wyruszyli na krótki posezonowy wypad do Hiszpanii, odwiedzaj\u0105c Sewill\u0119 i Casablanc\u0119. Przypominaj\u0105c nowe nabytki Legii spróbujmy na chwil\u0119 zatrzyma\u0107 si\u0119 przy osobie bramkarza Tomaszewskiego, który wielokrotnie w swoich wypowiedziach podkre\u015Bla\u0142, \u017Ce Legia „krad\u0142a” zawodników innym klubom. „Jednym wyj\u0105tkiem bulwersuj\u0105cym nie tylko kibiców pi\u0142karskich, by\u0142o post\u0119powanie dzia\u0142aczy CWKS Legia. Kiedy tylko na boiskach ligowych pojawi\u0142 si\u0119 jaki\u015B utalentowany zawodnik, to z góry by\u0142o wiadomo, \u017Ce b\u0119dzie powo\u0142any do wojska. Dosz\u0142o do tego, \u017Ce klub ten w swoich szeregach posiada\u0142 kilkudziesi\u0119ciu doskona\u0142ych pi\u0142karzy. To pozwala\u0142o osi\u0105gn\u0105\u0107 zamierzony cel – os\u0142abienie rywali walcz\u0105cych o tytu\u0142 mistrza Polski” – mówi\u0142. Trudno oceni\u0107 na jakiej podstawie Tomaszewski formu\u0142owa\u0142 tak surowe zarzuty, na pewno jednak w dowodzeniu ich s\u0142uszno\u015Bci nie mo\u017Ce pos\u0142u\u017Cy\u0107 swoim przyk\u0142adem. Sam zosta\u0142 bowiem pi\u0142karzem Legii z w\u0142asnej nieprzymuszonej woli, z ch\u0119ci gry w lepszym zespole o czym przed laty nie omieszka\u0142 wspomnie\u0107 jego ojciec, Stanis\u0142aw Tomaszewski: „Przyszed\u0142 do mnie Janek i powiedzia\u0142 – tato proponuj\u0105 mi przej\u015Bcie do Legii, gra\u0142bym znowu w pierwszej lidze (\u015Al\u0105sk Wroc\u0142aw, ówczesny klub Tomaszewskiego, spad\u0142 do II ligi – przyp. red.), ale je\u015Bli nie chcesz, bym wyjecha\u0142 z Wroc\u0142awia, zostan\u0119. Nie mog\u0142em mu \u0142ama\u0107 kariery. Nie chcia\u0142em, aby mia\u0142 do mnie pretensje. Powiedzia\u0142em – jed\u017A, tam b\u0119dziesz gra\u0142 w lepszym zespole”. Nale\u017Cy tylko \u017Ca\u0142owa\u0107, \u017Ce zdaje si\u0119 o tym Jan Tomaszewski nie raczy pami\u0119ta\u0107.
Les\u0142aw \u0106mikiewicz – podpora Legii i reprezentacji, medalista olimpijski i mistrzostw \u015Bwiata.
Ranga \u0107wier\u0107fina\u0142owego rywala Legii w PEMK – Atletico Madryt sprawi\u0142a, \u017Ce rozgrywki ligowe znalaz\u0142y si\u0119 w cieniu pucharowej rywalizacji. Za spraw\u0105 kontuzji czo\u0142owych pi\u0142karzy najsilniejszej formacji Legii – drugiej linii – Bernarda Blauta i Kazimierza Deyny, nastroje w zespole przed wylotem na Pó\u0142wysep Iberyjski nie by\u0142y najlepsze. Doktor Henryk Soroczko dwoi\u0142 si\u0119 i troi\u0142, by na boisko w Madrycie wybieg\u0142 chocia\u017C Deyna, którego kontuzja by\u0142a mniej powa\u017Cna od tej, na któr\u0105 narzeka\u0142 Blaut. Nie bez problemu do Hiszpanii udawali si\u0119 tak\u017Ce dzia\u0142acze Legii. Chodzi\u0142o o to, \u017Ce dru\u017Cyna Atletico pochodzi\u0142a z kraju rz\u0105dzonego przez genera\u0142a Franco, którego dyktatura mia\u0142a grub\u0105 podszewk\u0119 faszyzmu. Natomiast Legia by\u0142a klubem wojskowym, przynale\u017Cnym do armii obozu komunistycznego. W zwi\u0105zku z tym zastanawiano si\u0119, czy wojskowi dzia\u0142acze Legii powinni do Hiszpanii lecie\u0107 w mundurach, czy w ubraniach cywilnych. Nie chc\u0105c powodowa\u0107 niezr\u0119cznych sytuacji, zdecydowano na t\u0119 drug\u0105 opcj\u0119. Pi\u0142karze Atletico byli gospodarzami stadionu Manzanares, mog\u0105cego pomie\u015Bci\u0107 70 tysi\u0119cy widzów. By\u0142 to na owe czasy jeden z najnowocze\u015Bniejszych obiektów na \u015Bwiecie. Do meczu z Legi\u0105 pi\u0142karze Atletico nie przegrali na nim \u017Cadnego z 25 meczów o europejskie puchary. Niestety, twierdza Manzanares okaza\u0142a si\u0119 równie\u017C nie do zdobycia dla pi\u0142karzy Legii, którzy w pierwszym \u0107wier\u0107fina\u0142owym meczu, 10 marca 1971 roku, ulegli rywalom 0:1.
Nadziej\u0119 na odrobienie niekorzystnego wyniku pozwala\u0142a mie\u0107 bardzo dobra gra, jak\u0105 pi\u0142karze „wojskowych” zademonstrowali w Madrycie. Przed warszawskim meczem z Atletico pi\u0142karze Legii, w sobot\u0119 20 marca 1971 roku, rozegrali w Bytomiu mecz ligowy z Poloni\u0105. Z my\u015Bl\u0105 o czekaj\u0105cym ich rewan\u017Cu z Hiszpanami, legioni\u015Bci grali na zwolnionych obrotach, dlatego wynik 0:0 nie wzbudza\u0142 emocji. Wi\u0119cej emocji pi\u0142karze do\u015Bwiadczyli wracaj\u0105c z Bytomia, gdy\u017C wskutek defektu klubowego autokaru pod Piotrkowem Trybunalskim, reszt\u0119 trasy pokonywali na w\u0142asn\u0105 r\u0119k\u0119 szukaj\u0105c przygodnych \u015Brodków lokomocji. W ten sposób, w\u0119druj\u0105c na piechot\u0119, Les\u0142aw \u0106mikiewicz zachorowa\u0142 na angin\u0119. W mi\u0119dzyczasie do klubu nap\u0142ywa\u0142y zamówienia na bilety z najdalszych zak\u0105tków Polski. Mimo, \u017Ce wszystkie zosta\u0142y sprzedane i dzia\u0142acze informowali, \u017Ce biletów ju\u017C nie b\u0119dzie, to nadal pod kasami ustawia\u0142y si\u0119 kolejki sympatyków Legii. W \u015Brod\u0119, 24 marca 1971 roku, na pó\u0142torej godziny przed meczem wszystkie miejsca na stadionie Legii by\u0142y ju\u017C zaj\u0119te. Z chwil\u0105 gdy pi\u0142karze pojawili si\u0119 na boisku, stadion eksplodowa\u0142 z si\u0142\u0105 kilkunastu tysi\u0119cy decybeli. 25 tysi\u0119cy kibiców zgromadzonych przy ulicy \u0141azienkowskiej nie \u017Ca\u0142owa\u0142o garde\u0142 gor\u0105co dopinguj\u0105c „wojskowych”. Chocia\u017C legioni\u015Bci wygrali 2:1, schodzili do szatni z opuszczonymi g\u0142owami. Tak\u017Ce kibice opuszczali stadion w nie najlepszych nastrojach – zadowoleni z gry, lecz zawiedzeni wynikiem. Rezultat ten bowiem promowa\u0142 padaj\u0105cych sobie w ramiona pi\u0142karzy Atletico.
8 listopada 1972 roku, stadion San Siro w Mediolanie. Jedenastki AC Milan i Legii (z proporcem kapitan Legii Bernard Blaut) wychodz\u0105 na boisko. By\u0142 to jeden z najlepszych wyjazdowych meczów polskiej dru\u017Cyny w historii rozgrywek o europejskie puchary.
Po odpadni\u0119ciu z europejskich pucharów legioni\u015Bci próbowali ca\u0142kowicie skupi\u0107 si\u0119 na rozgrywkach ligowych, pragn\u0105c utrzyma\u0107 przewag\u0119 nad goni\u0105cym ich Górnikiem Zabrze. Ale na przeszkodzie stan\u0119\u0142y urazy. „Forma zabrzan ros\u0142a, natomiast Legi\u0119 prze\u015Bladowa\u0142y kontuzje. Bez Deyny, \u017Bmijewskiego, Pieszki i Zygmunta, graj\u0105c z eksperymentalnym atakiem w zestawieniu: Nowak, Ma\u0142kiewicz i Gadocha, warszawianie zdobyli w sze\u015Bciu meczach zaledwie dwie bramki” – czytamy w ksi\u0105\u017Cce „Liga gra...”. Ten przykry przypadek „wojskowych” sprawi\u0142, \u017Ce przewodz\u0105ca ligowej stawce Legia po pasjonuj\u0105cej pogoni Górnika Zabrze, na tydzie\u0144 przed zako\u0144czeniem rozgrywek mia\u0142a ju\u017C cztery punkty straty do rywali. Tym samym tytu\u0142 mistrza Polski za sezon 1970/1971 zapewnili sobie pi\u0142karze Górnika, Legia za\u015B musia\u0142a zadowoli\u0107 si\u0119 wicemistrzostwem.
Wobec „s\u0142abszego” sezonu pi\u0142karzy godnym podkre\u015Blenia jest fakt, \u017Ce sportowcy Legii dominowali w \u015Bwiecie i Europie w innych dyscyplinach sportu. W roku 1971 tytu\u0142 mistrza \u015Bwiata zdoby\u0142 ci\u0119\u017Carowiec Zygmunt Smalcerz, natomiast czempionami Europy zostali pi\u0119\u015Bciarz Jan Szczepa\u0144ski, tenisista Tadeusz Nowicki, oraz reprezentuj\u0105cy najbardziej wojskow\u0105 dyscyplin\u0119 sportu – strzelectwo – Eulalia Zakrzewska-Roli\u0144ska i Karol Chodkiewicz.
Rado\u015B\u0107 legionistów po bramce strzelonej AC Milan przez Jana Pieszko (10). Gratuluj\u0105 mu Deyna (9), Nowak (7), Blaut oraz Gadocha.
Rok 1971 by\u0142 chyba jednym z najbardziej obfituj\u0105cych w burzliwe wydarzenia zwi\u0105zane ze sportowcami Legii w ca\u0142ej historii klubu. Szerokim echem odbi\u0142y si\u0119 indywidualne mistrzostwa Polski w boksie w Katowicach. W finale wagi lekkiej pi\u0119\u015Bciarz Legii, mistrz Europy, Jan Szczepa\u0144ski walczy\u0142 z m\u0142odzie\u017Cowym wicemistrzem Europy Zbigniewem Osztabem. \u015Al\u0105ska publiczno\u015B\u0107 wyra\u017Anie szowinistycznie zachowywa\u0142a si\u0119 wobec pi\u0119\u015Bciarza Legii. Co chwil\u0119 rozlega\u0142y si\u0119 okrzyki: „Legia to... !”, poczym zwyci\u0119ska walka Szczepa\u0144skiego zosta\u0142a przywitana koncertem gwizdów. „Nigdy nie przypuszcza\u0142em, \u017Ce b\u0119d\u0119 w Polsce tak wygwizdywany” – \u017Cali\u0142 si\u0119 NL ówczesny mistrz Europy. Wówczas, podczas dekoracji mistrzów, dosz\u0142o do bezprecedensowej sytuacji. Kiedy Szczepa\u0144ski wskoczy\u0142 na najwy\u017Csze pud\u0142o w hali wrza\u0142o. Gwizdy nie ust\u0119powa\u0142y, kto\u015B z pierwszych rz\u0119dów rzuci\u0142 w stron\u0119 nowego mistrza Polski wi\u0105zank\u0119 obel\u017Cywych s\u0142ów. Nie ma si\u0119 zatem czemu dziwi\u0107, \u017Ce l\u017Cony bokser nie wytrzyma\u0142. Wpad\u0142 w furi\u0119, zerwa\u0142 mistrzowsk\u0105 szarf\u0119 i rzuci\u0142 ni\u0105 w trybuny. Wszyscy moralizatorzy PRL-u zacz\u0119li bi\u0107 na alarm, a nazwisko Szczepa\u0144skiego sta\u0142o si\u0119 najgor\u0119tszym w kraju. Pi\u0119\u015Bciarza Legii oskar\u017Cono o profanacj\u0119 god\u0142a, nakazuj\u0105c przeprosi\u0107 kibiców. „Nikogo nie mia\u0142em zamiaru przeprasza\u0107 i do dzi\u015B si\u0119 z tego nie wycofuj\u0119” – zaznaczy\u0142 stanowczo podczas rozmowy z NL.
Legia z sezonu 1971/72. Górny rz\u0105d od lewej: Jan Tomaszewski, Bernard Blaut, Kazimierz Deyna, Andrzej Zygmunt, Antoni Trzaskowski, W\u0142adys\u0142aw Stachurski. Dolny rz\u0105d od lewej: Tadeusz Nowak, Zygfryd Blaut, Les\u0142aw \u0106mikiewicz, Robert Gadocha, Jan Ma\u0142kiewicz.
Jeszcze nie opad\u0142 kurz po perypetiach celno-dewizowych pi\u0142karzy Legii – Groty\u0144skiego i\u017Bmijewskiego – a ju\u017C wybuch\u0142a kolejna afera przemytnicza, tym razem zwi\u0105zana z koszykarzami „wojskowych”. Wszystko zacz\u0119\u0142o si\u0119 podczas pobytu koszykarzy Legii w Belgii i Francji – we wrze\u015Bniu 1970 roku. To tam cz\u0142onkowie dru\u017Cyny „zielonych kanonierów”: W\u0142odzimierz Trams,Zbigniew Tybi\u0144kowski i Andrzej Piltz, kupowali z\u0142oto, pó\u017Aniej... wzajemnie si\u0119 okradli (Trams w porozumieniu z Tybi\u0144kowskim ukradli z\u0142oto Piltzowi), po czym na siebie donosili. I to wtedy koszykarz Trams, wydaj\u0105c i pomawiaj\u0105c wielu innych sportowców Legii, doprowadzi\u0142 do ich aresztowa\u0144. To po jego zeznaniach w lipcu 1971 roku trafili za kratki W\u0142adys\u0142aw Groty\u0144ski iJanusz \u017Bmijewski.
Rykoszetem, co skrywano w g\u0142\u0119bokiej tajemnicy, dosta\u0142o si\u0119 te\u017C trenerowi Legii Edmundowi Zientarze, za którym równie\u017C zatrzasn\u0119\u0142y si\u0119 drzwi celi aresztu przy ulicy Rakowieckiej. Trams wiedzia\u0142, \u017Ce wyje\u017Cd\u017Caj\u0105c z Legi\u0105 za granic\u0119 szkoleniowiec skupowa\u0142 z\u0142oto. By\u0107 mo\u017Ce najbardziej zaskakuj\u0105cym faktem jest to, \u017Ce przez dziesi\u0105tki lat aresztowanie Groty\u0144skiego i \u017Bmijewskiegokojarzono z „Afer\u0105 na Ok\u0119ciu”. A to zeznania Tramsa sta\u0142y si\u0119 podstaw\u0105 aresztowa\u0144. Trams w spraw\u0119 przemytu wrobi\u0142 te\u017C innych sportowców Legii, w tym kilku pi\u0142karzy, dzia\u0142aczy i paserów, dla których – na ich szcz\u0119\u015Bcie – prokurator wykaza\u0142 wi\u0119cej pob\u0142a\u017Cliwo\u015Bci, nie osadzaj\u0105c w areszcie. To w\u0142a\u015Bnie w zwi\u0105zku z t\u0105 spraw\u0105 po raz pierwszy na wielu stadionach w Polsce na widok pi\u0142karzy Legii \u015Bpiewano tak\u0105 oto piosenk\u0119:
Z\u0142oty medalista olimpijski z Monachium i mistrz Europy z Madrytu Jan Szczepa\u0144ski podczas treningu wytrzyma\u0142o\u015Bciowego na kortach Legii.
Dochodz\u0105c do pó\u0142fina\u0142u rozgrywek o Puchar Europy Mistrzów Klubowych, Legia sta\u0142a si\u0119 jedn\u0105 ze sztandarowych polskich dru\u017Cyn na Starym Kontynencie. O ile w 1970 roku zachwyci\u0142a, o tyle kolejne lata by\u0142y ju\u017C sporym rozczarowaniem. Mimo, \u017Ce w edycji europejskich rozgrywek PEMK sezonu 1970/1971 legioni\u015Bci dotarli do \u0107wier\u0107fina\u0142u, to po pora\u017Cce z Atletico Madryt fachowcy uznali, \u017Ce... sprawili oni spory zawód. Co ciekawe Legi\u0119 wy\u017Cej oceniano poza granicami kraju, o czym \u015Bwiadczy\u0142 specjalny artyku\u0142 w biuletynie UEFA po\u015Bwi\u0119cony „wojskowym”. Przede wszystkim pisano o pi\u0142karzach, ale w biuletynie znalaz\u0142o si\u0119 te\u017C miejsce na to, by wspomnie\u0107 np. o olimpijskich sukcesach sportowców Legii. Artyku\u0142 ilustrowany by\u0142 zdj\u0119ciem Stadionu Wojska Polskiego.
Wspominaj\u0105c o tym nale\u017Cy pami\u0119ta\u0107, \u017Ce w biuletynie UEFA zamieszczano wizytówki jedynie najsilniejszych zespo\u0142ów, do których wówczas Legi\u0119 zalicza\u0142a ju\u017C ca\u0142a Europa. Frekwencja podczas rozgrywania meczów Legii by\u0142a coraz wy\u017Csza. Gdy pi\u0142karze „wojskowych” rozgrywali swoje spotkania, zamiera\u0142 ruch i pustosza\u0142y ulice Warszawy. Jedynie w kierunku ulicy \u0141azienkowskiej jecha\u0142y zat\u0142oczone do granic mo\u017Cliwo\u015Bci trolejbusy i autobusy komunikacji miejskiej. Pojazdy te, to by\u0142a prawdziwa mieszanka wybuchowa. Niemal na ka\u017Cdym przystanku s\u0142ycha\u0107 by\u0142o wrzaskliwe protesty tych, którzy musieli wysiada\u0107, \u017Ceby wypu\u015Bci\u0107 osoby ulokowane w \u015Brodku pojazdu, nie jad\u0105ce do przystanku docelowego – na \u0141azienkowsk\u0105. Z kolei po meczach pochód wylewaj\u0105cej si\u0119 lawy ludzi blokowa\u0142 ulic\u0119 My\u015Bliwieck\u0105 i Aleje Ujazdowskie. Z propagandowych gablot wisz\u0105cych przed ambasadami Bu\u0142garii i innych socjalistycznych pot\u0119g wybijano szyby i zrywano fotografie z facjatami radzieckich „opiekunów” tych pa\u0144stw.
Legia przed meczem z Banikiem Ostrawa w rozgrywkach o Puchar Intertoto w 1974 roku. Od lewej: Robert Gadocha, Bogdan Kwapisz, W\u0142adys\u0142aw D\u0105browski, Adam Topolski, Waldemar Tumi\u0144ski, Tadeusz Cypka, Feliks Niedzió\u0142ka, Stefan Bia\u0142as, Tadeusz Nowak, Piotr Mowlik, Kazimierz Deyna.
26 sierpnia 1972 roku w Monachium, na stadionie mieszcz\u0105cym 80 tysi\u0119cy widzów, pod fantazyjnym dachem zap\u0142on\u0105\u0142 olimpijski znicz, b\u0119d\u0105cy symbolem najszlachetniejszej sportowej walki. Tak rozpocz\u0119\u0142y si\u0119 w stolicy Bawarii wielkie igrzyska, pe\u0142ne wspania\u0142ych sukcesów sportowców wywodz\u0105cych si\u0119 z Wojskowego Klubu Sportowego Legia Warszawa. Wyst\u0119py naszych reprezentantów odbi\u0142y si\u0119 w ca\u0142ym \u015Bwiecie szerokim echem. Brawa za zdobycie olimpijskich kr\u0105\u017Cków zbierali: ci\u0119\u017Carowiec Zygmunt Smalcerz (z\u0142oto), florecista Jerzy Kaczmarek (z\u0142oto), pi\u0142karze Les\u0142aw \u0106mikiewicz, Kazimierz Deyna i Robert Gadocha (z\u0142oto), pi\u0119\u015Bciarze Jan Szczepa\u0144ski (z\u0142oto), Wies\u0142aw Rudkowski (srebro) i Janusz Gortat (br\u0105z), kolarz Stanis\u0142aw Szozda (srebro) i ci\u0119\u017Carowiec Norbert Ozimek (srebro). Wraz ze zdobyciem z\u0142otego medalu w Monachium rozpocz\u0119\u0142a si\u0119 z\u0142ota era reprezentacji Kazimierza Górskiego. Wielkim historycznym wydarzeniem z udzia\u0142em zawodników Legii, by\u0142a ostatnia godzina zmaga\u0144 polskich sportowców na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium. Wówczas to na g\u0142ównej p\u0142ycie obiektu Igrzysk, odbywa\u0142 si\u0119 fina\u0142 turnieju pi\u0142karskiego, a w roli g\u0142ównej wyst\u0119powa\u0142 pi\u0142karz Legii Kazimierz Deyna.
Natomiast w sali bokserskiej o olimpijskie laury walczyli Jan Szczepa\u0144ski i Wies\u0142aw Rudkowski– równie\u017C zawodnicy Legii. Jak dziwna by\u0142a ta najpi\u0119kniejsza w historii Legii godzina, niech \u015Bwiadczy fakt, \u017Ce w tej samej minucie, kiedy Deyna niezbyt fortunnie poda\u0142 do swojego bramkarza, po czym W\u0119grzy zdobyli prowadzenie na 1:0, w ringu triumfowa\u0142 Jan Szczepa\u0144ski – równie\u017C w pojedynku polsko-w\u0119gierskim. Wiadomo\u015B\u0107 o zwyci\u0119stwie klubowego kolegi tak zmobilizowa\u0142a „Kak\u0119”, \u017Ce w dalszej cz\u0119\u015Bci fina\u0142owego meczu w fantastyczny sposób naprawi\u0142 swój jedyny b\u0142\u0105d... strzelaj\u0105c „Madziarom” dwa gole. Dzi\u0119ki temu zwyci\u0119zc\u0105 pi\u0142karskiego turnieju olimpijskiego zosta\u0142a pi\u0142karska reprezentacja Polski, a sam Deyna uzyska\u0142 dodatkowo tytu\u0142 „króla strzelców”. To jeszcze nie koniec wspania\u0142ych, legijnych 60. minut. Kiedy Deyna wraz z innymi legionistami – Robertem Gadoch\u0105 i Les\u0142awem \u0106mikiewiczem – cieszyli si\u0119 z olimpijskiego z\u0142ota, na szyi boksera Wies\u0142awa Rudkowskiego zawis\u0142 olimpijski kr\u0105\u017Cek koloru srebrnego. Czy\u017C dla legionistów zako\u0144czenie XX Igrzysk Olimpijskich mog\u0142o by\u0107 pi\u0119kniejsze? 10 wrze\u015Bnia 1972 roku – to niew\u0105tpliwie jedna z najpi\u0119kniejszych dat zapisanych na kartach 95-letniej historii klubu. Odk\u0105d polscy pi\u0142karze zdobyli olimpijskie z\u0142oto, wzros\u0142o zainteresowanie naszym pi\u0142karstwem. St\u0105d zdwojona uwaga pi\u0142karskiej Europy, towarzysz\u0105ca meczom Legii w rozgrywkach o europejskie puchary.
Przeciwnikiem Legii w II rundzie rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów sezonu 1971/1972, by\u0142 s\u0142ynny w\u0142oski zespó\u0142 AC Milan. W swojej historii pi\u0142karze Legii na boisku stadionu przy ulicy \u0141azienkowskiej rozegrali niezliczon\u0105 liczb\u0119 wspania\u0142ych spotka\u0144. Wówczas, ten jeden raz zarz\u0105dzono inaczej i kiedy los przydzieli\u0142 pi\u0142karzom Legii s\u0142ynny klub, „wysokie czynniki partyjne”, nie znaj\u0105ce w ogóle ducha sportu ustali\u0142y, \u017Ce mecz Legia – AC Milan w dniu 25 pa\u017Adziernika 1972 roku zostanie rozegrany na Stadionie X-lecia. Pi\u0142karze i dzia\u0142acze niech\u0119tnie zgodzili si\u0119 na propozycj\u0119 w\u0142adz, ale w ówczesnej Polsce nie znosi\u0142y one sprzeciwu i je\u015Bli co\u015B postanowiono, to nikt nie mia\u0142 prawa tego negowa\u0107. Ze wspomnie\u0144 meczu z AC Milan jest przepi\u0119kna bramka, jak\u0105 Kazimierz Deyna strzeli\u0142 w 79. minucie meczu, wyrównuj\u0105c na 1:1.
Na szcz\u0119\u015Bcie dla polskiej pi\u0142ki z biegiem czasu Deyna zmieni\u0142 zdanie i nadal czarowa\u0142 swoj\u0105 wspania\u0142\u0105 gr\u0105 rzesze kibiców w kraju i zagranic\u0105. W lutym 1975 roku Legia wyruszy\u0142a na Antypody i tam Kazimierz Deyna gra\u0142 wy\u015Bmienicie. „Legia mia\u0142a swoich najlepszych zawodników w osobach Deyny i D\u0105browskiego” – pisa\u0142 o legionistach „The Sydney Morning Herald”.
„Za du\u017Co dobrej pi\u0142ki w warszawskiej inauguracji ekstraklasy nie by\u0142o” – czytamy natomiast w relacji „PS” po meczu Legia – Pogo\u0144 Szczecin (1:1), rozegranego 9 marca 1975 roku. Po tym, jak pocz\u0105wszy od meczu inauguracyjnego z Pogoni\u0105 Legia uzyska\u0142a sze\u015B\u0107 remisów z rz\u0119du, kibice na \u0141azienkowskiej zacz\u0119li mówi\u0107 o prze\u015Bladuj\u0105cym dru\u017Cyn\u0119 „remisowym fatum”. Pó\u017Aniej by\u0142a pora\u017Cka z Ruchem Chorzów (1:2) i os\u0142awiony mecz derbowy z Gwardi\u0105 Warszawa, rozegrany 3 maja 1975 roku. Legenda tego spotkania zacz\u0119\u0142a si\u0119 z chwil\u0105, kiedy kilku m\u0142odych zawodników Legii natkn\u0119\u0142o si\u0119 w jednej z restauracji na swoich s\u0142awniejszych starszych kolegów, przebywaj\u0105cych w towarzystwie... jednego z gwardzistów. „Nie wiem czy wtedy posz\u0142y jakie\u015B pieni\u0105dze, czy by\u0142a to kole\u017Ce\u0144ska przys\u0142uga” – wyzna\u0142 w rozmowie z NL jeden z ówczesnych m\u0142odych pi\u0142karzy Legii, uczestnik tego spotkania. „Powiem wi\u0119cej, w czasach PRL sprawy takie jak ustawienie meczu za\u0142atwiano poprzez reprezentantów Polski – wielkie gwiazdy, które rz\u0105dzi\u0142y w swoich klubach. I to jest prawda. (...) Przed meczem który\u015B z dzia\u0142aczy szepn\u0105\u0142 w szatni: ‘Panowie, grajcie spokojnie, tylko postarajcie si\u0119 trafi\u0107 do legijnej bramki’ – daj\u0105c tym samym do zrozumienia, \u017Ce mecz jest ustawiony. Z tego co si\u0119 pó\u017Aniej dowiedzia\u0142em, wielk\u0105 kas\u0119 od naszych dzia\u0142aczy wzi\u0119\u0142o trzech czo\u0142owych pi\u0142karzy Legii, reprezentantów Polski” – czytamy na temat tego meczu we wspomnieniach Stanis\u0142awa Terleckiego, pt. „Dryblingiem do Legii”.
„A\u017C trudno w to uwierzy\u0107, ale na skutek wewn\u0119trznych tar\u0107 pomi\u0119dzy dzia\u0142aczami Gwardii, kto\u015B pu\u015Bci\u0142 przeciek do pozosta\u0142ych legionistów o forsie, któr\u0105 zgarn\u0119li gwiazdorzy. Nic dziwnego, \u017Ce ci co nie dostali pieni\u0119dzy – a byli to napastnicy Legii: Jan Pieszko, W\u0142adys\u0142aw D\u0105browski i Bogdan Kwapisz – zacz\u0119li z pi\u0142k\u0105 czyni\u0107 takie cuda, \u017Ce momentami nasi obro\u0144cy tracili orientacj\u0119” – pisa\u0142 Terlecki. Tak wi\u0119c Legia wygra\u0142a 6:0 i z przedmeczowej umowy niewiele wysz\u0142o. To nie by\u0142 dobry sezon Legii i nawet zwyci\u0119stwo w Zabrzu z Górnikiem (5:0), nie zmieni\u0142o negatywnej opinii. Szóste miejsce w tabeli dru\u017Cyny w sk\u0142adzie z \u0106mikiewiczem, Deyn\u0105, Bia\u0142asem, Pieszko, D\u0105browskim czy Nowakiem, to by\u0142o stanowczo za ma\u0142o.
O tej sytuacji przez nast\u0119pne dni dyskutowa\u0142a ca\u0142a Polska. Deyna bowiem stan\u0105\u0142 pod pr\u0119gierzem. O\u017Cywili si\u0119 jego wrogowie, \u017C\u0105daj\u0105c wykluczenia zawodnika z reprezentacji Polski. Na szcz\u0119\u015Bcie wi\u0119cej by\u0142o takich, którzy broni\u0105c pi\u0142karza twierdzili: „Nie b\u0119dzie wielkiej reprezentacji Polski bez Kazimierza Deyny... Chyba, \u017Ce los si\u0119 u\u015Bmiechnie i obdarzy polsk\u0105 pi\u0142k\u0119 podobn\u0105 wielko\u015Bci\u0105. Có\u017C, kiedy na co\u015B takiego czeka si\u0119 lata. Niekiedy lat kilkadziesi\u0105t!” – dzi\u015B okazuje si\u0119, jak prorocze by\u0142y to s\u0142owa. Los nie okaza\u0142 si\u0119 \u0142askawy, wobec czego do dzi\u015B nie mieli\u015Bmy w polskiej pi\u0142ce pi\u0142karza pokroju Deyny.
\",\"index\":63,\"kind\":\"text\"},{\"type\":\"component\",\"id\":\"847\",\"content\":\"18 wrze\u015Bnia 1979 roku. Po\u017Cegnanie Kazimierza Deyny na Stadionie Wojska Polskiego przy ulicy \u0141azienkowskiej. Legia pokona\u0142a Manchester City 2:1, a „Kaka” strzeli\u0142 gole dla obydwu zespo\u0142ów.
Pi\u0142karskim wydarzeniem 1976 roku, by\u0142 udzia\u0142 reprezentacji Polski – broni\u0105cej z\u0142otego medalu – w Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu. Trener Kazimierz Górski do olimpijskiej reprezentacji, podobnie jak na poprzedni\u0105 olimpiad\u0119, powo\u0142a\u0142 z Legii trzech zawodników. Obok pewniaków – Kazimierza Deyny i Les\u0142awa \u0106mikiewicza, zabra\u0142 jeszcze do Kanady bramkarza Piotra Mowlika. „Liczymy na dobry wynik” – g\u0142osi\u0142y tytu\u0142y prasowe. „Samo wyj\u015Bcie z grupy, czy nawet awans do pó\u0142fina\u0142u nikogo nie zadowoli” – pisano, oczekuj\u0105c ponownego zdobycia z\u0142otego medalu olimpijskiego. Niestety, nie uda\u0142o si\u0119 naszym pi\u0142karzom obroni\u0107 z\u0142ota. Tym razem na najwy\u017Cszym podium stan\u0119li pi\u0142karze NRD. Srebrny medal zdobyty przez polskich pi\u0142karzy uznano za... narodow\u0105 pora\u017Ck\u0119. Na zawodników posypa\u0142y si\u0119 gromy, za\u015B trener Kazimierz Górskimusia\u0142 po\u017Cegna\u0107 si\u0119 z funkcj\u0105 selekcjonera kadry. „Za to drugie miejsce chcia\u0142bym wszystkich przeprosi\u0107” – powiedzia\u0142 w wywiadzie dla „Sportowca” kapitan reprezentacji Kazimierz Deyna. „S\u0142ucham?” – pyta\u0142 z niedowierzaniem dziennikarz. „Tak, przeprosi\u0107. Po powrocie do kraju odnios\u0142em wra\u017Cenie, \u017Ce tak trzeba zrobi\u0107. Nasze srebro niemal wszyscy uwa\u017Caj\u0105 za co\u015B uw\u0142aczaj\u0105cego, za pora\u017Ck\u0119. Byli\u015Bmy jakby t\u0142em dla innych medalistów. Zapomniani i niepotrzebni” – wyzna\u0142 rozgoryczony.
By\u0142o w tym sporo racji, poniewa\u017C inni legioni\u015Bci, zdobywcy olimpijskich medali: Janusz Peciak-Pyciak (z\u0142oto – pi\u0119ciobój nowoczesny), Edward Skorek (z\u0142oto – siatkówka), Janusz Gortat i Kazimierz Szczerba (br\u0105z – boks) oraz Kazimierz Czarnecki (br\u0105z – zapasy), zostali okrzykni\u0119ci bohaterami narodowymi, a pi\u0142karze jako jedyni z ca\u0142ej ekipy wracali z Montrealu rejsowym samolotem z przesiadkami. „Po przylocie do kraju obskoczyli nas celnicy, którzy maj\u0105c odgórne polecenie potraktowali nas bardzo serio. Tak, \u017Ce w ekipie nie by\u0142o cz\u0142owieka, któremu by czego\u015B nie oclono. (...) Có\u017C, nawet sobie wtedy \u017Cartowali\u015Bmy, \u017Ce ma\u0142o brakowa\u0142o, a oclono by nasze... srebrne medale olimpijskie” – wspomina\u0142 w wywiadzie dla NL Les\u0142aw \u0106mikiewicz. Rok 1976, by\u0142 rokiem jubileuszu 60-lecia klubu i na ulicy \u0141azienkowskiej \u017Ca\u0142owano, \u017Ce pi\u0142karska Legia nie mo\u017Ce poszczyci\u0107 si\u0119 podobnymi sukcesami, jak to by\u0142o w latach poprzednich jubileuszy – 1956 (dublet) i 1966 (Puchar Polski).
Chocia\u017C trener Andrzej Strejlau na ró\u017Cne sposoby próbowa\u0142 zbudowa\u0107 silny zespó\u0142, to jednak nie potrafi\u0142 ze swoj\u0105 dru\u017Cyn\u0105 nawi\u0105za\u0107 do dawnych tradycji. W tamtym okresie by\u0142o w Legii wielu m\u0142odych zawodników: Ryszard Milewski, Zbigniew Kakietek, Jerzy Szczeszak czy Krzysztof Laso\u0144, którzy dopiero uczyli si\u0119 gry na najwy\u017Cszym poziomie. Niemniej podczas wiosennej rundy sezonu 1976/1977, potrafili rozegra\u0107 fantastyczne spotkanie z broni\u0105c\u0105 tytu\u0142u mistrzowskiego Stal\u0105 Mielec. Mecz, który przez komentatorów zosta\u0142 nazwany „meczem marze\u0144”, wywo\u0142a\u0142 w Warszawie olbrzymie zainteresowanie. Wszyscy, którzy w t\u0119 pami\u0119tn\u0105 niedziel\u0119 26 marca wybrali si\u0119 na stadion, nie zawiedli si\u0119. Ju\u017C po pierwszym gwizdku s\u0119dziego kapitan Legii Kazimierz Deyna da\u0142 sygna\u0142 do generalnego ataku na bramk\u0119 Stali. Zanim go\u015Bcie zorientowali si\u0119 o co w\u0142a\u015Bciwie chodzi, przegrywali 0:2. Dopiero po przerwie Stal potraktowa\u0142a ten mecz presti\u017Cowo, graj\u0105c bardziej energicznie. Od tej pory obraz gry zmienia\u0142 si\u0119 jak w kalejdoskopie, st\u0105d ostateczny wynik brzmia\u0142 3:2 dla Legii. Wartym przypomnienia jest fakt, \u017Ce „mecz marze\u0144” by\u0142 popisem gry kapitanów obydwu dru\u017Cyn – Kazimierza Deyny i Henryka Kasperczaka. Nale\u017Cy tylko \u017Ca\u0142owa\u0107, \u017Ce by\u0142 to pojedynczy zryw s\u0142abego ogólnie sezonu pi\u0142karzy Legii.
Legionista Jan Kowalski – mistrz \u015Bwiata w kolarstwie z 1974 roku. Dwa lata pó\u017Aniej wygra\u0142 wy\u015Bcig Tour de Pologne.
O wiele lepiej prezentowali si\u0119 na arenach sportowych zawodnicy Legii z innych dyscyplin. Dru\u017Cynowymi mistrzami \u015Bwiata zostali pi\u0119cioboi\u015Bci: Janusz Peciak-Pyciak, Zbigniew Pacelt iS\u0142awomir Rotkiewicz, ponadto ten pierwszy zdoby\u0142 tak\u017Ce tytu\u0142 mistrza \u015Bwiata indywidualnie. Kolejnym legionist\u0105, o którym w 1977 roku by\u0142o g\u0142o\u015Bno w sportowym \u015Bwiecie, by\u0142 pi\u0119\u015BciarzBogdan Gajda, zdobywca tytu\u0142u mistrza Europy. Gajda, chocia\u017C nie mia\u0142 budowy gladiatora, a wr\u0119cz przeciwnie, by\u0142 przera\u017Aliwie chudy – pomimo tego, \u017Ce bywa\u0142 l\u017Cejszy od rywali, warunki fizyczne nadrabia\u0142 technik\u0105 i szybko\u015Bci\u0105 – to jednak by\u0142 bokserem, na którego widok rywale mi\u0119kli jeszcze przed pierwszym gongiem. Wszyscy bali si\u0119 jego zwodu. Niby ka\u017Cdy o tym wiedzia\u0142, a jednak „Komar”, jak nazywano Gajd\u0119 w \u015Brodowisku pi\u0119\u015Bciarskim, potrafi\u0142 „uk\u0142u\u0107” na tyle skutecznie, \u017Ce przez dekad\u0119 panowa\u0142 na krajowych ringach.
W czerwcu 1977 roku nie milk\u0142y pog\u0142oski o wyje\u017Adzie Kazimierza Deyny do jednego z klubów zachodniej Europy. W zwi\u0105zku z tym, \u017Ce Deyna posiada\u0142 oficerski stopie\u0144 wojskowy, wie\u015Bci te by\u0142y bardzo nie na r\u0119k\u0119 komunistycznej propagandzie, wobec czego „kto\u015B m\u0105dry” z KC PZPR wymy\u015Bli\u0142, \u017Ce porucznik Deyna, który móg\u0142by by\u0107 wzorem dla socjalistycznej m\u0142odzie\u017Cy, powinien wykaza\u0107 postaw\u0119 patriotyczn\u0105 i spo\u0142eczn\u0105 motywacj\u0119 pozostania w socjalistycznym kraju. Pok\u0142osiem tego pomys\u0142u by\u0142... wywiad w dzienniku MON, „\u017Bo\u0142nierzu Wolno\u015Bci”, w którym rzekomo Deyna, zapytany o mo\u017Cliwo\u015B\u0107 wyjazdu za granic\u0119, mia\u0142 powiedzie\u0107:
Pierwszy sekretarz znany by\u0142 z tego, \u017Ce \u017Cy\u0142 ponad stan i zad\u0142u\u017Caj\u0105c kraj z wr\u0119cz nieprawdopodobn\u0105 na owe czasy rozrzutno\u015Bci\u0105 rozbudowywa\u0142 miasta. W tym czasie nast\u0105pi\u0142 tak\u017Ce rozkwit Warszawy. W s\u0105siedztwie stadionu Legii powsta\u0142a nowoczesna Trasa \u0141azienkowska, a do sklepów trafia\u0142y znane dotychczas Polakom z ameryka\u0144skich filmów coca-cola czy owoce cytrusowe. Bardziej zamo\u017Cny Kowalski móg\u0142 ju\u017C kupi\u0107 w sklepie kolorowy telewizor, a na ulicach pojawi\u0142y si\u0119 ma\u0142e fiaty. Do tej oazy socjalistycznej szcz\u0119\u015Bliwo\u015Bci dostosowali si\u0119 tak\u017Ce sportowcy Legii, odnosz\u0105c wiele znacz\u0105cych sukcesów w zawodach najwy\u017Cszej rangi.
\",\"index\":2,\"kind\":\"text\"},{\"type\":\"component\",\"id\":\"1188\",\"content\":\"W\u0142adys\u0142aw Groty\u0144ski i Janusz \u017Bmijewski, czo\u0142owi wówczas pi\u0142karze Polski i reprezentanci kraju, trafili do wi\u0119zienia w najgorszym momencie, omin\u0119\u0142y ich bowiem Igrzyska Olimpijskie w Monachium w 1972 roku i by\u0107 mo\u017Ce mistrzostwa \u015Bwiata w roku 1974.
K\u0142opoty organizacyjne w klubie wywar\u0142y ogromny wp\u0142yw na dalsze losy pi\u0142karskiej dru\u017Cyny Legii. Chocia\u017C „wojskowi” posiadali w swoim sk\u0142adzie znakomitych pi\u0142karzy, to jednak z roku na rok tracili kontakt z czo\u0142ówk\u0105. W sezonie 1971/1972 ko\u0144czy\u0142a si\u0119 era wielkiej Legii. Po „rozp\u0142yni\u0119ciu si\u0119 we mgle” trenera Edmunda Zientary, zarz\u0105d klubu w uznaniu dotychczasowej pracy i osi\u0105gni\u0119tych wyników desygnowa\u0142 na stanowisko pierwszego szkoleniowca mjr. Tadeusza Chru\u015Bci\u0144skiego. „Moja przygoda z pierwszym zespo\u0142em trwa\u0142a krótko” – wspomina\u0142 na \u0142amach „Naszej Legii”. „Tak jak wsz\u0119dzie mia\u0142y miejsce ró\u017Cne uk\u0142ady i uk\u0142adziki, o których na stare lata nie chc\u0119 mówi\u0107. (...) W ka\u017Cdym razie komu\u015B nie pasowa\u0142em i przeszed\u0142em do pracy z drug\u0105 dru\u017Cyn\u0105. Mog\u0119 tylko powiedzie\u0107, \u017Ce Zarz\u0105d Legii awansuj\u0105c mnie na trenera pierwszej dru\u017Cyny, jednocze\u015Bnie prowadzi\u0142 pertraktacje z czechos\u0142owackim trenerem Jaroslavem Vejvod\u0105” – powiedzia\u0142 trener Chru\u015Bci\u0144ski. Po pierwszych treningach zawodnicy byli na tyle zadowoleni z nowego trenera, \u017Ce w klubie zacz\u0119to snu\u0107 plany o ponownym powrocie na mistrzowski tron.
Fina\u0142 Pucharu Polski w 1973 roku, Legia – Polonia Bytom 2:1. Od lewej stoj\u0105: Piotr Mowlik, Adam Topolski, Tadeusz Cypka, Feliks Niedzió\u0142ka, Les\u0142aw \u0106mikiewicz, Stefan Bia\u0142as, Zygfryd Blaut i Robert Gadocha. Poni\u017Cej: Tadeusz Nowak, Kazimierz Deyna i Jan Pieszko z Pucharem Polski.
Jednak po tym, co pokazali zawodnicy na zielonej murawie po rozpocz\u0119ciu rozgrywek, nieco ostudzono nastroje. Po trzech kolejkach, kiedy legioni\u015Bci tylko remisowali – ze Stal\u0105 Rzeszów (0:0) i dwukrotnie (po 1:1) z Górnikiem Zabrze i Odr\u0105 Opole, zajmowali miejsce w \u015Brodku tabeli. W czwartej kolejce, 25 sierpnia 1971 roku, do Warszawy przyjecha\u0142 beniaminek ligi \u0141KS. I nie by\u0142oby w tym nic szczególnego, gdyby za spraw\u0105 kibiców \u0142ódzkich nie dosz\u0142o do historycznego wydarzenia. Ju\u017C przed meczem by\u0142o wiadomo, \u017Ce pi\u0142karze \u0141KS-u na Stadionie Wojska Polskiego nie b\u0119d\u0105 osamotnieni. Ch\u0119\u0107 przybycia do Warszawy i obejrzenia tego spotkania wyrazi\u0142o kilka tysi\u0119cy kibiców dru\u017Cyny go\u015Bci. A \u017Ce na ch\u0119ciach si\u0119 nie sko\u0144czy\u0142o, na ulic\u0119 \u0141azienkowsk\u0105 zawita\u0142o... 10 tysi\u0119cy fanów \u0141KS-u! Poniewa\u017C kibice Legii nie pozostali im d\u0142u\u017Cni, wype\u0142niony 30-tysi\u0119cznym t\u0142umem stadion trzeszcza\u0142 w szwach. Zwyci\u0119stwo 3:1 (bramki: Zygmunt, \u0106mikiewiczi Gadocha) to by\u0142o to, na co czekali kibice w Warszawie i nie by\u0142o w tym niczego szczególnego, poniewa\u017C wicemistrz Polski gra\u0142 z beniaminkiem. Ale tak licznej grupy fanów dru\u017Cyny przyjezdnej, jaka zawita\u0142a do Warszawy tamtego wieczoru, nie by\u0142o na tym stadionie ju\u017C nigdy.
Po meczu z \u0141KS-em wydawa\u0142o si\u0119, \u017Ce Legia zacznie marsz w gór\u0119 tabeli. Jednak w kolejnych spotkaniach „wojskowi” nadal grali \u015Brednio, kolejne zwyci\u0119stwo odnosz\u0105c dopiero 8 wrze\u015Bnia 1971 roku w derbach Warszawy z Gwardi\u0105 (1:0). „Opadaj\u0105c\u0105 pi\u0142k\u0119 przej\u0105\u0142 Brychczy i wolejem skierowa\u0142 nieuchronnie do siatki” – pisano w „PS”. Trzeba przypomnie\u0107, \u017Ce strzelec bramkiLucjan Brychczy, by\u0142 wówczas graj\u0105cym asystentem trenera Chru\u015Bci\u0144skiego. S\u0142absz\u0105 postaw\u0119 Legii w rozgrywkach ligowych t\u0142umaczono tym, \u017Ce dru\u017Cyna nieco oszcz\u0119dza si\u0142y na rozgrywki o Puchar UEFA, by zachowa\u0107 \u015Bwie\u017Co\u015B\u0107 na mecz z trzeci\u0105 dru\u017Cyn\u0105 Szwajcarii FC Lugano. Pierwszy mecz wyznaczono na 15 wrze\u015Bnia 1971 roku w Lugano. Legioni\u015Bci rozgrywki pucharowe rozpocz\u0119li z wysokiego „C”, wygrywaj\u0105c 3:1 (bramki: \u0106mikiewicz, Stachurski i Nowak).
Kolejnym pucharowym rywalem Legii by\u0142a dru\u017Cyna z Rumunii – Rapid Bukareszt. 29 pa\u017Adziernika 1971 roku dosz\u0142o do meczu, który mo\u017Cna okre\u015Bli\u0107 pocz\u0105tkiem ko\u0144ca na \u0141azienkowskiej Jana Tomaszewskiego. Wcze\u015Bniej, bo 10 pa\u017Adziernika, legionist\u0119 okrzykni\u0119to winowajc\u0105 pora\u017Cki reprezentacji Polski z dru\u017Cyn\u0105 NRF 1:3. Rapid Bukareszt, który przed meczem z Legi\u0105 by\u0142 na 10. miejscu rumu\u0144skiej ekstraklasy, pokona\u0142 Legi\u0119 g\u0142adko 4:0 – przy wyra\u017Anym wspó\u0142udziale nieporadnego, bardzo niepewnie broni\u0105cego Tomaszewskiego. Mecz z NRF i pó\u017Aniejszy fatalny wyst\u0119p w bramce Legii przeciwko Rapidowi, to dwie najczarniejsze karty w ca\u0142ej karierze bramkarskiej „cz\u0142owieka, który zatrzyma\u0142 Angli\u0119”, a pó\u017Aniej obroni\u0142 dwa rzuty karne podczas fina\u0142ów mistrzostw \u015Bwiata, w efekcie czego trafi\u0142 na presti\u017Cow\u0105 list\u0119 najlepszych bramkarzy \u015Bwiata. „By\u0142 to najs\u0142abszy mecz pucharowy Legii od czasu pami\u0119tnej pora\u017Cki 0:4 w Warszawie z TSV Monachium w 1965 roku” – pisano o meczu Legii z Rapidem na \u0142amach sportowej prasy.
\",\"index\":24,\"kind\":\"text\"},{\"type\":\"component\",\"id\":\"1192\",\"content\":\"Mistrz olimpijski z Monachium (1972) w podnoszeniu ci\u0119\u017Carów, legionista Zygmunt Smalcerz.
„30000 km w pogoni za form\u0105” – informowa\u0142 „PS” o 46 dniowym hiszpa\u0144sko-ameryka\u0144skim tournee Legii. Hiszpania, Wyspy Kanaryjskie, Ekwador, Kostaryka, Kolumbia – 30 tys. kilometrów, 28 startów i l\u0105dowa\u0144, 10 spotka\u0144, w tym sze\u015B\u0107 wygranych, dwa remisy i tyle\u017C pora\u017Cek – to najkrótszy bilans najd\u0142u\u017Cszego w historii klubu tournee pi\u0142karzy. Oprócz walorów sportowych wart\u0105 przypomnienia jest wizyta legionistów na równiku.
Jerzy Kaczmarek – florecista, z\u0142oty medalista z IO w Monachium ‘72.
Nowy sezon 1972 roku Legia rozpocz\u0119\u0142a w niedziel\u0119, 12 marca, meczem z drugoligowym \u015Al\u0105skiem Wroc\u0142aw w \u0107wier\u0107finale rozgrywek o Puchar Polski. Mecz ten oprócz rywalizacji sportowej mia\u0142 równie\u017C inny podtekst, o czym informowa\u0142a sportowa prasa: „W niedziel\u0119 wydarzy\u0142y si\u0119 na wroc\u0142awskim stadionie w czasie meczu o Puchar Polski, pomi\u0119dzy zespo\u0142ami Legii i wroc\u0142awskiego \u015Al\u0105ska (1:0 – przyp. red.), chuliga\u0144skie wybryki. Musia\u0142a interweniowa\u0107 milicja. (...) Na mecz z Legi\u0105 przygotowano transparenty o tre\u015Bci z\u0142owrogiej dla klubu warszawskiego, jak równie\u017C podburzaj\u0105ce licznie zebran\u0105 publiczno\u015B\u0107. W sukurs tym poczynaniom posz\u0142a we Wroc\u0142awiu miejscowa prasa, która opublikowa\u0142a podburzaj\u0105c\u0105 miejscowych kibiców informacj\u0119” – pisano. Powodem, dla którego dzia\u0142acze wroc\u0142awskiego \u015Al\u0105ska nastawiali publiczno\u015B\u0107 przeciwko Legii, przez co doprowadzili do eskalacji negatywnych zachowa\u0144, by\u0142 spór pomi\u0119dzy \u015Al\u0105skiem i Legi\u0105 o... koszykarza Waldemara Kozaka. Dzia\u0142acze \u015Al\u0105ska zarzucali tym z Legii kradzie\u017C i kaperownictwo. By\u0142 to bardzo powa\u017Cny zarzut wobec Legii, lecz maj\u0105cy niewiele wspólnego z prawd\u0105. Koszykarz wroc\u0142awskiego \u015Al\u0105ska Waldemar Kozak z w\u0142asnej woli postanowi\u0142 przenie\u015B\u0107 si\u0119 do Warszawy i w zwi\u0105zku z tym zg\u0142osi\u0142 swój akces do Legii. Dzia\u0142acze \u015Al\u0105ska nie zgodzili si\u0119 na to, dodatkowo wzniecaj\u0105c w\u015Bród swoich kibiców nienawi\u015B\u0107 do pi\u0142karzy Legii.
W ligowej premierze legioni\u015Bci g\u0142adko (3:0) pokonali Stal Rzeszów, a w kolejnym meczu w Zabrzu wygrali z mistrzem Polski 2:1. „Wojskowi rozbroili obro\u0144c\u0119 tytu\u0142u” – g\u0142osi\u0142y wielkie tytu\u0142y gazet po zwyci\u0119stwie Legii nad Górnikiem Zabrze.
„Nie bez znaczenia by\u0142o to, \u017Ce Smuda, b\u0119d\u0105c tak zwan\u0105 ska\u0142\u0105, ca\u0142kowicie wy\u0142\u0105czy\u0142 z gry naszego najlepszego napastnika Andrzeja Szarmacha” – wyja\u015Bnia\u0142 trener.
\u015Amiesznie dzi\u015B brzmi ta opowie\u015B\u0107 w obliczu tego, czego po latach dowiadujemy si\u0119 od pi\u0142karzy ówczesnej reprezentacji Polski. By\u0142o tak, \u017Ce podczas ka\u017Cdego spotkania z polonusami nie oby\u0142o si\u0119 bez toastów wznoszonych na zmian\u0119. Dodajmy jeszcze, \u017Ce w dzie\u0144 poprzedzaj\u0105cy mecz z Hardfordem, pi\u0142karze nie\u017Ale pobankietowali i niektórzy wybiegli na boisko z niez\u0142ym kacem. Poniewa\u017C mecz odbywa\u0142 si\u0119 przy upalnej pogodzie, napastnik reprezentacji Polski, popularny „Diabe\u0142”, maj\u0105c w organizmie opary wcze\u015Bniejszej biesiady przeszed\u0142 „obok meczu” i szukaj\u0105c ch\u0142odu kry\u0142 si\u0119 w... cieniu Franciszka Smudy. I oto, wed\u0142ug obserwuj\u0105cego spotkanie trenera Strejlaua, stoper Hardfordu Franciszek Smuda ca\u0142kowicie... wy\u0142\u0105czy\u0142 z gry Szarmacha. Dzi\u015B to w\u0142a\u015Bciwie obraz bardzo zabawny, ale gdy chodzi o fachowo\u015B\u0107... mo\u017Cna by\u0142o mie\u0107 powody do obaw.
Pó\u017Aniej by\u0142a pora\u017Cka z Odr\u0105 Opole (0:1), po której dokonano zmiany trenera. Dotychczasowego szkoleniowca Tadeusza Chru\u015Bci\u0144skiegozast\u0105pi\u0142 jego asystent Lucjan Brychczy. Ostatecznie Legia pod wodz\u0105 trenera Brychczegozaj\u0119\u0142a w lidze trzecie miejsce i trafi\u0142a do fina\u0142u rozgrywek o Puchar Polski edycji 1971/1972. W\u015Bród kibiców pi\u0142karskich do dzi\u015B kr\u0105\u017C\u0105 legendy o fantastycznej grze obydwu dru\u017Cyn. Opowie\u015Bci o znakomitych zagraniach zawodników Legii i Górnika Zabrze, s\u0105 nies\u0142ychanie barwne i opowiadane z niesamowitym przej\u0119ciem. Mecz fina\u0142owy, rozegrany 4 czerwca 1972 roku w \u0141odzi, do dzi\u015B uznawany jest za najlepsze widowisko w historii tych rozgrywek. Ustanowiono rekord ilo\u015Bci bramek, gdy\u017C zdobyto ich a\u017C siedem. Wynik 5:2 dla Górnika, to przede wszystkim zas\u0142uga fantastycznej formy W\u0142odzimierza Luba\u0144skiego, strzelca czterech bramek (gole dla Legii strzeli\u0142 Gadocha). „Górnik by\u0142 dru\u017Cyn\u0105 bardziej dojrza\u0142\u0105, atakowa\u0142 z wi\u0119ksz\u0105 pasj\u0105 i impetem. W dodatku Legia mia\u0142a wielkiego pecha, \u017Ce trafi\u0142a na tak znakomity dzie\u0144 Luba\u0144skiego. (...) To by\u0142 mecz, jaki rzadko ogl\u0105damy na krajowych boiskach” – czytamy z po\u017Có\u0142k\u0142ych kart „PS”.
Rok 1972, ze wzgl\u0119du ma maj\u0105ce si\u0119 odbywa\u0107 w Monachium XX Igrzyska Olimpijskie, by\u0142 dla sportowców Legii znajduj\u0105cych si\u0119 w kadrze olimpijskiej rokiem wyt\u0119\u017Conej pracy. O\u015Brodki przygotowa\u0144 treningowych oczekiwa\u0142y na zawodników i ich trenerów, którzy do dnia rozpocz\u0119cia igrzysk szlifowali olimpijsk\u0105 form\u0119 marz\u0105c o zdobywaniu medali.
W rewan\u017Cu (8 listopada) na Stadionie San Siro w Mediolanie, legioni\u015Bci rozegrali doskona\u0142e spotkanie, przegrywaj\u0105c po dogrywce 1:2. Mecz \u017Cycia rozegra\u0142 wówczas Tadeusz Nowak. „Wieczorem, po kolacji, do naszego pokoju, który zajmowa\u0142em z Kaziem Deyn\u0105, przysz\u0142o dwóch ludzi i namawiali nas na gr\u0119 we w\u0142oskim klubie. Chocia\u017C AC Milan to by\u0142a wielka i uznana firma, nie skorzystali\u015Bmy z oferty i wyprosili\u015Bmy ich z naszego pokoju” – opowiada\u0142 „Ferrari”. „Zdobywca Pucharu \u015Awiata o krok od katastrofy” oraz „Fantastico W\u0142ochów dla pokonanych na San Siro” – krzycza\u0142y gazety wielkimi tytu\u0142ami chwal\u0105c postaw\u0119 Legii.
\",\"index\":34,\"kind\":\"text\"},{\"type\":\"component\",\"id\":\"1198\",\"content\":\"Legia z sezonu 1973/74. W górnym rz\u0119dzie od lewej: Lucjan Brychczy (II trener), Wies\u0142aw Surlit, Les\u0142aw \u0106mikiewicz, Andrzej Zygmunt, Tadeusz Cypka, Feliks Niedzió\u0142ka, Kazimierz Deyna, Antoni Trzaskowski, Piotr Mowlik, Ignacy Ordon (trener). W dolnym rz\u0119dzie od lewej: Jan Pieszko, W\u0142adys\u0142aw Stachurski, Ryszard Balcerzak, Zygfryd Blaut, Robert Gadocha, Stefan Bia\u0142as, Tadeusz Nowak, Bernard Blaut.
Tajemnic\u0105, któr\u0105 przez dziesi\u0119ciolecia skrywano, by\u0142o... zagini\u0119cie w Mediolanie jednej z wa\u017Cniejszych person w klubie. Gdy reszta ekipy na lotnisku zacz\u0119\u0142a gor\u0105czkowe poszukiwania, w jednym z pokoi hotelowych odnale\u017Ali go W\u0142osi. Wyda\u0142o im si\u0119 dziwne, jak cz\u0142owiek z tak\u0105 pozycj\u0105 zawodow\u0105 i spo\u0142eczn\u0105 móg\u0142 doprowadzi\u0107 si\u0119 do tak pod\u0142ego stanu. Doprowadzili go do wzgl\u0119dnej \u015Bwiadomo\u015Bci i zataszczyli na lotnisko. By\u0142 to skandal, który nie ujrza\u0142 \u015Bwiat\u0142a dziennego z tej prostej przyczyny, i\u017C ze wzgl\u0119du na osob\u0119 dzia\u0142acza wy\u017Cszej rangi pozostali cz\u0142onkowie ekipy pozostali „niewidomi” i „g\u0142uchoniemi”, bez sprzeciwu akceptuj\u0105c jego „alkoholow\u0105 pasj\u0119”. Po kilkudziesi\u0119ciu latach NL jako pierwsza ujawni\u0142a ten dyskryminuj\u0105cy Legi\u0119 na salonach Europy incydent. Ostatnim pi\u0142karskim akcentem 1972 roku, maj\u0105cym szczególny wymiar w historii Legii, by\u0142 mecz Legii z Górnikiem Zabrze, rozegrany 19 listopada w Warszawie. Wówczas to przed spotkaniem \u017Cegnano legend\u0119 Legii, zawodnika fenomenalnego, jakich w historii polskiej pi\u0142ki by\u0142o niewielu – Lucjana Brychczego. Uroczysto\u015Bci zako\u0144czy\u0142y przemówienia dzia\u0142aczy Legii i w\u0142adz polskiego sportu. Popularnemu „Kiciemu” dzi\u0119kowa\u0142 m. in. legenda polskiego sportu Wac\u0142aw Kuchar. Ca\u0142a uroczysto\u015B\u0107 odby\u0142a si\u0119 przy akompaniamencie burzliwych braw i chóralnego \u015Bpiewu. Niestety, do podnios\u0142ej uroczysto\u015Bci nie dostosowali si\u0119 na boisku podopieczni Brychczego, przez co po\u017Cegnanie tego wielkiego pi\u0142karza zako\u0144czy\u0142o si\u0119 dla Legii nie najlepiej – pora\u017Ck\u0105 1:4.
Mistrzostwa \u015Bwiata w 1974 roku w Niemczech. Legendarny trener Kazimierz Górski obserwuje rozgrzewk\u0119 Polaków, z lewej lekarz kadry Janusz Garlicki.
Prze\u0142om lat 1972-1973, to okres s\u0142abszej postawy Legii. Z dru\u017Cyny odesz\u0142y dotychczasowe jej filary – Bernard Blaut i Antoni Trzaskowski. Trenerzy Lucjan Brychczy i Ignacy Ordon liczyli, \u017Ce gdy do poziomu mistrzów olimpijskich – Deyny, Gadochy i \u0106mikiewicza – dostroj\u0105 si\u0119 Tadeusz Nowak i Stefan Bia\u0142as, wówczas b\u0119d\u0105 mogli liczy\u0107 na dobry futbol w wykonaniu „wojskowych”. Du\u017Ce nadzieje trenerów ostudzi\u0142 ju\u017C w pierwszym meczu sezonu Lech Pozna\u0144, wygrywaj\u0105c w Warszawie 1:0. Wprawdzie ju\u017C w drugim spotkaniu legioni\u015Bci g\u0142adko (3:0) pokonali ROW Rybnik, to pó\u017Aniej zaliczyli katastrofaln\u0105 seri\u0119 sze\u015Bciu meczów bez zwyci\u0119stwa. Taka postawa zepchn\u0119\u0142a Legi\u0119 w dalsze rejony ligowej tabeli. Podobnego obrotu sprawy ma\u0142o kto na \u0141azienkowskiej si\u0119 spodziewa\u0142. Co\u015B z\u0142ego dzia\u0142o si\u0119 tak\u017Ce wewn\u0105trz dru\u017Cyny, o czym \u015Bwiadczy\u0142 po odej\u015Bciu Bernarda Blauta wybór nowego kapitana. Na nowego, co by\u0142o sporym zaskoczeniem dla kibiców, dru\u017Cyna wybra\u0142a Les\u0142awa \u0106mikiewicza, pomijaj\u0105c lidera dru\u017Cyny, najlepszego pi\u0142karza Polski 1972 roku, pi\u0105tego zawodnika w plebiscycie „France Football” i pó\u017Aniejszego kapitana reprezentacji Polski Kazimierza Deyn\u0119. „Postaram si\u0119 dobrze wywi\u0105zywa\u0107 z zada\u0144 nale\u017Cnych kapitanowi dru\u017Cyny, by nie zawie\u015B\u0107 zaufania kolegów” – powiedzia\u0142 po nominacji \u0106mikiewicz.
Legenda Legii Lucjan Brychczy w dniu zako\u0144czenia pi\u0142karskiej kariery. W g\u0142\u0119bi Tadeusz Nowak i Kazimierz Deyna.
Jeszcze zanim zapad\u0142y ostatnie decyzje w ekstraklasie, 17 czerwca w Poznaniu rozegrano fina\u0142 o Puchar Polski. „Kto zostanie triumfatorem PP i reprezentantem Polski w Pucharze Zdobywców Pucharów?” – zastanawiano si\u0119 na \u0142amach „PS”. W Ostatnim akcie rozgrywek „turnieju tysi\u0105ca dru\u017Cyn”spotyka\u0142y si\u0119 Legia i Polonia Bytom, dru\u017Cyny zajmuj\u0105ce dalsze lokaty w ekstraklasie. Nic wi\u0119c dziwnego, \u017Ce mecz ten nie sta\u0142 na najwy\u017Cszym poziomie. Zawodnicy m\u0119czyli siebie i widowni\u0119. W\u0142a\u015Bciwie pisz\u0105c s\u0142owo widowni\u0119 u\u017Cywamy zbyt du\u017Cego s\u0142owa, gdy\u017C wbrew zapowiedziom publiczno\u015B\u0107 pozna\u0144ska, jakby spodziewaj\u0105c si\u0119 s\u0142abego widowiska, pozosta\u0142a w domach lub wybra\u0142a inne formy wypoczynku. 120 minut oczekiwania na bramk\u0119 – tak krótko mo\u017Cna scharakteryzowa\u0107 ten fina\u0142, w którym zwyci\u0119zc\u0119 wy\u0142oni\u0142y rzuty karne, które lepiej egzekwowali legioni\u015Bci (4:2), zdobywaj\u0105c g\u0142ówne trofeum.
Kolarz Stanis\u0142aw Szozda – srebrny medalista z Igrzysk Olimpijskich w Monachium ‘72 i Montrealu ‘76.
Trzeba przyzna\u0107, \u017Ce pod opiek\u0105 nowego szkoleniowca Legia start mia\u0142a bardzo obiecuj\u0105cy, odnosz\u0105c zwyci\u0119stwa w dwóch pierwszych spotkaniach – w Poznaniu z Lechem (3:2) i w Warszawie z Polonia Bytom (2:0). Pó\u017Aniej by\u0142o ju\u017C znacznie gorzej. W dodatku przytrafi\u0142y si\u0119 legionistom dwie przykre pora\u017Cki po 0:6! 10 sierpnia 1975 roku w Mielcu ze Stal\u0105, oraz 4 pa\u017Adziernika w Bytomiu z Szombierkami. To w\u0142a\u015Bnie wtedy kibice w ca\u0142ej Polsce, szydz\u0105c z Legi, rozbawiali si\u0119 najpopularniejszym w kraju humorem: „Kto jest najbogatszym cz\u0142owiekiem w Polsce?” – pada\u0142o prze\u015Bmiewcze pytanie. „Andrzej Strejlau, bo trafi\u0142 dwie ‘szóstki’ w toto-lotka” – brzmia\u0142a drwi\u0105ca odpowied\u017A.
Trener Jaroslav Vejvoda przed trybun\u0105 honorow\u0105 Stadionu Wojska Polskiego podczas swojego drugiego pobytu w Legii.
„Piekielna wiosna” – jak to okre\u015Blali kibice Legii, sko\u0144czy\u0142a si\u0119 24 czerwca 1973 roku. Tego w\u0142a\u015Bnie dnia legioni\u015Bci zmierzyli si\u0119 w Warszawie z \u0141KS-em i pi\u0119\u0107 strza\u0142ów w wykonaniu Zygmunta, Pacochy, Gadochy (dwukrotnie) i Pieszki, oraz wiadomo\u015B\u0107 o powrocie na \u0141azienkowsk\u0105 trenera Jaroslava Vejvody rozpocz\u0119\u0142y nowy, lepszy okres. Dzi\u015B jest to trudne do zrozumienia, ale wie\u015B\u0107 niesie, \u017Ce kiedy zawodnicy dowiedzieli si\u0119, \u017Ce „Pepik” siedzi na trybunach Stadionu Wojska Polskiego i obserwuje ich poczynania, maksymalnie si\u0119 zmobilizowali i dlatego w\u0142a\u015Bnie roznie\u015Bli \u0141KS 5:0. Tyle, \u017Ce z wypowiedzi jakiej ówczesny bramkarz \u0141KS-u udzieli\u0142 w 2007 roku „Super Expresowi” wynika, \u017Ce mecz ten by\u0142... sprzedany. „Jan Tomaszewski przyznaje si\u0119: Sprzeda\u0142em mecz Legii” – g\u0142osi\u0142 tytu\u0142. W dalszej cz\u0119\u015Bci czytamy: „Mieli\u015Bmy gra\u0107 z Legi\u0105 w Warszawie, Legia by\u0142a na spadku. Przyszed\u0142 do nas prezes \u0141KS, \u015Bwi\u0119tej pami\u0119ci Stanis\u0142aw Franiak i powiedzia\u0142: ‘Ch\u0142opaki, jak ten mecz przegracie, macie podwójn\u0105 premi\u0119’. Wtedy Legia zabiera\u0142a do wojska wszystkich. (...) \u0141KS by\u0142 w zagro\u017Ceniu. Legia chcia\u0142a nam wsadzi\u0107 w kamasze o\u015Bmiu hokeistów i pi\u0119ciu pi\u0142karzy. By\u0142oby to ewidentne os\u0142abienie klubu. Ja tam zrobi\u0142em ostentacyjny numer. Zygmunt strzela\u0142 z 40 metrów, a ja stan\u0105\u0142em obok s\u0142upka i pu\u015Bci\u0142em bramk\u0119, autentycznie. Jakby\u015Bmy wtedy ten mecz wygrali, by\u0142oby po klubie” – powiedzia\u0142 skruszony Tomaszewski. Faktem niezaprzeczalnym jest, \u017Ce Tomaszewski by\u0142 wówczas najgorszym zawodnikiem na boisku, przez co zdenerwowany jego postaw\u0105 trener reprezentacji Polski i jednocze\u015Bnie \u0141KS-u Kazimierz Górski, postanowi\u0142 dokona\u0107 zmiany i zdj\u0105\u0142 go z boiska.
Dru\u017Cyna Legii na Stadionie Wojska Polskiego (sezon 1975/76). Od lewej: Les\u0142aw \u0106mikiewicz, W\u0142adys\u0142aw D\u0105browski, Adam Topolski, Tadeusz Nowak, Waldemar Tumi\u0144ski, Krzysztof Laso\u0144, Jerzy Szczeszak, Stefan Bia\u0142as, Tadeusz Cypka, Piotr Mowlik, Kazimierz Deyna.
Po krótkim wypoczynku pi\u0142karze Legii pod wodz\u0105 starego-nowego trenera Jaroslava Vejvody, z przes\u0142aniem o „odzyskaniu miejsca w czo\u0142ówce” rozpocz\u0119li przygotowania do sezonu 1973/1974. Poniewa\u017C na stadionie Legii trwa\u0142y prace remontowe, pi\u0142karze zacz\u0119li sezon od dwóch meczów wyjazdowych. Inauguracja nie wypad\u0142a okazale, gdy\u017C Legia zremisowa\u0142a w Opolu z Odr\u0105 (1:1), by w kolejnym spotkaniu przegra\u0107 w Krakowie z Wis\u0142\u0105 (0:1). Jednak powrót na \u0141azienkowsk\u0105 pi\u0142karze uczcili efektownym zwyci\u0119stwem nad Poloni\u0105 Bytom (5:1).
Legia z lat 1975/1976. W górnym rz\u0119dzie od lewej: Lucjan Brychczy (II trener), Les\u0142aw \u0106mikiewicz, Waldemar Tumi\u0144ski, Jerzy Szczeszak, Stefan Bia\u0142as, Kazimierz Deyna, Andrzej Jankowski, Bogdan Kwapisz, Marek Kusto. W \u015Brodkowym rz\u0119dzie od lewej: Jan Pieszko (II trener), Zbigniew Filipiak, Tadeusz Nowak, Franciszek Smuda, Krzysztof Laso\u0144, Adam Topolski, Jerzy Jagie\u0142\u0142o, Tadeusz Cypka. W dolnym rz\u0119dzie od lewej: Krzysztof Lachowicz, Jerzy Banaszak, Janusz Baran, Zbigniew Kakietek, Ryszard Milewski, Krzysztof Sobieski, Andrzej Strejlau (trener).
Legia zdobywaj\u0105c Puchar Polski reprezentowa\u0142a nasz kraj w rozgrywkach o PEZP. Tym razem los przydzieli\u0142 „wojskowym” greck\u0105 dru\u017Cyn\u0119 – PAOK Saloniki. Niestety, nie najwy\u017Cej notowana na europejskim rynku pi\u0142karskim dru\u017Cyna z Salonik okaza\u0142a si\u0119 dla Legii przeszkod\u0105 nie do przebycia. Remisuj\u0105c w Warszawie 1:1 (bramka Pieszko), legioni\u015Bci w obecno\u015Bci 45 tys. widzów przegrali w Salonikach 0:1, odpadaj\u0105c ju\u017C w pierwszej rundzie. Rozgrywki ligowe w 1974 roku by\u0142y do\u015B\u0107 nietypowe ze wzgl\u0119du na przerw\u0119 spowodowan\u0105 uczestnictwem naszej reprezentacji w pami\u0119tnych mistrzostwach \u015Bwiata w RFN. To w\u0142a\u015Bnie wczesn\u0105 wiosn\u0105, 31 marca 1974 roku, podczas meczu Legii z Zag\u0142\u0119biem Sosnowiec (3:2), graj\u0105c w bramce Zag\u0142\u0119bia powróci\u0142 na \u0141azienkowsk\u0105 uwielbiany przez kibiców spod „\u017Bylety” W\u0142adys\u0142aw Groty\u0144ski. Kibice przyj\u0119li go bardzo gor\u0105co. Wprawdzie fani Legii mieli ju\u017C nowych bohaterów, medalistów olimpijskich, ale takich ulubie\u0144ców, jakim dla warszawskich sympatyków pi\u0142karskich by\u0142 Groty\u0144ski, szybko si\u0119 nie zapomina. Dwadzie\u015Bcia tysi\u0119cy ludzi \u015Bpiewa\u0142o „Sto lat” i „W\u0142adek wró\u0107”. Nie móg\u0142 jednak wróci\u0107, gdy\u017C na \u0141azienkowskiej zamkni\u0119to przed nim drzwi. Zanim zawodnicy zd\u0105\u017Cyli si\u0119 dobrze rozegra\u0107 w rywalizacji ligowej, na wniosek trenera reprezentacji Polski Kazimierza Górskiegopodj\u0119to decyzj\u0119 o zawieszeniu rozgrywek.
Legioni\u015Bci podczas tournee po Australii w 1975 roku. Od lewej: Piotr Mowlik, W\u0142adys\u0142aw D\u0105browski, Kazimierz Deyna i Stefan Bia\u0142as.
Podczas mundialu nasi pi\u0142karze, w\u015Bród których byli tak\u017Ce zawodnicy Legii: Kazimierz Deyna,Les\u0142aw \u0106mikiewicz i Robert Gadocha, odnie\u015Bli ogromny sukces zdobywaj\u0105c srebrny medal, przeznaczony dla trzeciej dru\u017Cyny \u015Bwiata. Udzia\u0142em Kazimierza Deyny by\u0142 ogromny sukces indywidualny, którego za Franzem Beckenbauerem i Johannem Cruyffem uznano trzecim pi\u0142karzem \u015Bwiata. Ju\u017C w kilkana\u015Bcie dni po oficjalnym zako\u0144czeniu tej imprezy, przyst\u0105piono do batalii o tytu\u0142 mistrza Polski. W Legii, po niezbyt udanym starcie, nast\u0105pi\u0142o przebudzenie w meczu z Ark\u0105 (22 wrze\u015Bnia 1974 roku), któr\u0105 po niez\u0142ej grze „wojskowi” pokonali 4:2. Dobra gra przeciwko dru\u017Cynie z Gdyni pot\u0119gowa\u0142a nadzieje przed czekaj\u0105c\u0105 legionistów rewan\u017Cow\u0105 (pierwszy mecz w Nantes 2:2) batali\u0105 o Puchar UEFA z bardzo silnym zespo\u0142em francuskim FC Nantes.
Chc\u0105c jak najlepiej przygotowa\u0107 dru\u017Cyn\u0119 trener Vejvoda skoszarowa\u0142 wszystkich w o\u015Brodku treningowym w Rembertowie. Tam, z dala od wielkomiejskiego zgie\u0142ku, w skupieniu przygotowywa\u0142 swoich podopiecznych do czekaj\u0105cej ich potyczki. Rewan\u017Cowy mecz Legii z FC Nantes (2 pa\u017Adziernika), by\u0142 jednym z najbardziej dramatycznych, jakie Legia rozgrywa\u0142a na swoim stadionie w europejskich pucharach. Po remisie w Nantes 2:2 wynik 0:0 dawa\u0142 awans Legii. I taki rezultat utrzymywa\u0142 si\u0119 przez 65 minut, w trakcie których legioni\u015Bci stworzyli wi\u0119cej okazji do zdobycia gola. Niestety, po b\u0142\u0119dzie obrony to Francuzi zdobyli gola i awansowali do kolejnej rundy walki o Puchar UEFA. W tym samym 1974 roku na mistrzostwach \u015Bwiata polscy siatkarze z legionistami w sk\u0142adzie – Edwardem Skorkiem i Aleksandrem Skib\u0105 – zdobyli z\u0142ote medale. To nie by\u0142 koniec mistrzowskiej passy sportowców Legii. Bodaj najwi\u0119ksz\u0105 niespodziank\u0119 w historii polskiego kolarstwa sprawi\u0142 zawodnik Legii Jan Kowalski, zdobywaj\u0105c w Montrealu tytu\u0142 szosowego mistrza \u015Bwiata. To by\u0142o wielkie wydarzenie i wielkie zaskoczenie. Nie za\u0142o\u017Cyli t\u0119czowej koszulki faworyci – Szurkowski, czy Szozda – a w\u0142a\u015Bnie legionista.
Igrzyska Olimpijskie Montreal ‘76. Trener z\u0142otej reprezentacji siatkarzy Hubert Wagner z Edwardem Skorkiem z warszawskiej Legii.
Na pocz\u0105tku 1975 roku wszystkich sympatyków pi\u0142ki no\u017Cnej w Polsce porazi\u0142a wiadomo\u015B\u0107 o zako\u0144czeniu pi\u0142karskiej kariery przez Kazimierza Deyn\u0119. Na wie\u015B\u0107 o tym natychmiast w domu pi\u0142karza Legii rozdzwoni\u0142 si\u0119 telefon z pytaniami o potwierdzenie, \u017Ce to tylko plotka.
Mistrz olimpijski z Montrealu ‘76 w pi\u0119cioboju nowoczesnym, legionista Janusz Pyciak-Peciak.
Dzia\u0142acze klubu uznaj\u0105c, \u017Ce powrót Jaroslava Vejvody niewiele pomóg\u0142, zdecydowali o zmianie trenera. Od nowego sezonu – 1975/1976 – opiek\u0119 nad zespo\u0142em Legii powierzono Andrzejowi Strejlauowi. W czerwcu 1975 roku kadra trenera Kazimierza Górskiego wyruszy\u0142a na trzytygodniowe tournee po Ameryce. Na jego pok\u0142adzie, co okaza\u0142o si\u0119 bardzo istotne, znajdowa\u0142 si\u0119 Andrzej Strejlau, który oprócz tego, \u017Ce by\u0142 trenerem Legii, pe\u0142ni\u0142 tak\u017Ce funkcj\u0119 asystenta trenera reprezentacji Polski. To w\u0142a\u015Bnie trener Strejlau podczas meczu Kadry z Hardford (2:0) wypatrzy\u0142 w dru\u017Cynie rywali stopera... Franciszka Smud\u0119.
Janusz Gortat – br\u0105zowy medalista w boksie na dwóch kolejnych olimpiadach.
Jednak to by\u0142o nic w porównaniu z tym, co wydarzy\u0142o si\u0119 podczas meczu Legii z Górnikiem Zabrze (1:3) we wrze\u015Bniu 1975 roku. Na ten mecz zabrak\u0142o biletów i cho\u0107 stadion by\u0142 ju\u017C wype\u0142niony po brzegi, a przez megafony nawo\u0142ywano do rozej\u015Bcia si\u0119, wielotysi\u0119czny t\u0142um nadal czeka\u0142 pod bramami maj\u0105c nadzieje, \u017Ce mo\u017Ce zostan\u0105 one otwarte dla wszystkich ch\u0119tnych. Mecz rozpocz\u0105\u0142 si\u0119 przy komplecie 25 tysi\u0119cy widzów. I rozpocz\u0105\u0142 si\u0119 bardzo nerwowo, gdy\u017C ju\u017C w 1. minucie gry Andrzej Szarmach zdoby\u0142 bramk\u0119 dla go\u015Bci. Zdeprymowani legioni\u015Bci d\u0142ugo nie mogli z\u0142apa\u0107 w\u0142a\u015Bciwego rytmu, a gra stawa\u0142a si\u0119 coraz bardziej brutalna. Kiedy wydawa\u0142o si\u0119, \u017Ce Legia zacz\u0119\u0142a gra\u0107 swoje wystarczy\u0142a kontra i... by\u0142o ju\u017C 0:2. Wówczas to typowy mecz walki zamieni\u0142 si\u0119 w bitw\u0119. Po jednym z kolejnych fauli Kazimierz Deyna nie wytrzyma\u0142, wzi\u0105\u0142 pi\u0142k\u0119 w r\u0119ce i kopn\u0105\u0142 ni\u0105 w pi\u0142karzy Górnika. Wówczas to ujrza\u0142 \u017Có\u0142ty kartonik. Stadion zahucza\u0142 gromkim: „Kaziu, Kaziu...!”. W tym momencie emocje si\u0119gn\u0119\u0142y zenitu i Deyna wytr\u0105ci\u0142 s\u0119dziemu \u017Có\u0142t\u0105 kartk\u0119, za co za chwil\u0119 zobaczy\u0142 czerwon\u0105 i musia\u0142 opu\u015Bci\u0107 boisko. Trudno opisa\u0107 to, co dzia\u0142o si\u0119 wówczas na trybunach. 25 tysi\u0119cy garde\u0142 krzycza\u0142o:
Lektura tego fragmentu sprawia wra\u017Cenie, i\u017C by\u0142 to tekst pisany na zamówienie w\u0142adz. Sk\u0105din\u0105d wiadomym jest, \u017Ce Deyna mia\u0142 inne od przypisanych mu przez politbiuro KC PZPR pogl\u0105dy. „W Legii jeszcze niedawno mieli\u015Bmy zespó\u0142 wyrównany i silny, wysoko notowany na europejskim gruncie. Dzi\u015B niestety spad\u0142y nasze akcje, lecz w przysz\u0142ym sezonie powinno by\u0107 ju\u017C lepiej. S\u0105dz\u0119, \u017Ce nasz zespó\u0142 po przej\u015Bciu kuracji odm\u0142adzaj\u0105cej scementuje si\u0119” – zapowiada\u0142 przed rozpocz\u0119ciem rozgrywek sezonu 1977/1978 na \u0142amach „\u017Bo\u0142nierza Wolno\u015Bci” kapitan dru\u017Cyny Kazimierz Deyna. „Podczas inauguracji 44. sezonu ligowego oczy kibiców zwrócone by\u0142y na Warszaw\u0119, gdzie spotka\u0142y si\u0119 zas\u0142u\u017Cone dla polskiego futbolu dru\u017Cyny – nestor ekstraklasy, który nigdy jej nie opu\u015Bci\u0142, chorzowski Ruch oraz m\u0142odsza od niego o trzy sezony Legia. I oto, chocia\u017C niebiescy byli przez godzin\u0119 równorz\u0119dnymi rywalami, przegrali g\u0142adko 0:3, dzi\u0119ki celnym strza\u0142om Deyny oraz Kusty. Wojskowi zostali pierwszym liderem nowego sezonu” – dowiadujemy si\u0119 z lektury ksi\u0105\u017Cki „Liga gra...”. Czy\u017Cby s\u0142owa kapitana dru\u017Cyny okaza\u0142y si\u0119 prorocze – zastanawiali si\u0119 sympatycy Legii, od lat oczekuj\u0105cy na jakie\u015B trofeum.
Niestety... Jesie\u0144, podczas której legioni\u015Bci odnie\u015Bli kilka efektownych zwyci\u0119stw – m.in. 4:1 z Widzewem \u0141ód\u017A, 6:3 ze \u015Al\u0105skiem Wroc\u0142aw, czy 4:2 z Szombierkami Bytom – jeszcze napawa\u0142a optymizmem, ale wiosn\u0105 wszyscy zostali ju\u017C sprowadzeni na ziemi\u0119. Okaza\u0142o si\u0119, \u017Ce Legii jeszcze nie by\u0142o sta\u0107 na nawi\u0105zanie walki z ligow\u0105 czo\u0142ówk\u0105. Pi\u0105ta pozycja w ekstraklasie i tak by\u0142a najlepsz\u0105 od 1974 roku. Chocia\u017C pi\u0142karska Polska nie kry\u0142a dumy z okazji zakwalifikowania si\u0119 reprezentacji Polski na mundial w Argentynie (1978), to jednak mo\u017Ce dziwi\u0107 zachowanie cz\u0119\u015Bci kibiców, którzy na Stadionie \u015Al\u0105skim podczas meczu z Portugali\u0105 (1:1) wygwizdali Kazimierza Deyn\u0119, zdobywc\u0119 bramki daj\u0105cej ten awans. „Dlaczego wi\u0119c cz\u0119\u015B\u0107 kibiców (?), gwizdami kwituje gr\u0119 jednego z najlepszych pi\u0142karzy w historii polskiego futbolu? Przecie\u017C bramka zdobyta przez Deyn\u0119 (bezpo\u015Brednio z rzutu ro\u017Cnego – przyp. red.), by\u0142a swego rodzaju majstersztykiem” – pytali retorycznie sprawozdawcy sportowi w ca\u0142ej Polsce. 5-6 miejsce reprezentacji Polski na mundialu w Argentynie przyj\u0119to jako niespe\u0142nienie, poniewa\u017C dru\u017Cyna ta jecha\u0142a po... mistrzostwo \u015Bwiata. Wed\u0142ug opinii wielu fachowców i trenera Jacka Gmocha, by\u0142a to najsilniejsza dru\u017Cyna w dziejach reprezentacji Polski. 29 pa\u017Adziernika 1978 roku, na stadionie Wojska Polskiego Legia rozgrywa\u0142a ligowy mecz z Odr\u0105 Opole. Odra by\u0142a wówczas na fali, zajmuj\u0105c czo\u0142owe miejsce w ligowej tabeli. Chocia\u017C Legia zagra\u0142a bardzo dobry mecz, zesz\u0142a z boiska pokonana (3:5). By\u0142 to chyba jeden z najlepszych meczów Kazimierza Deyny, jaki rozegra\u0142 na boisku przy \u0141azienkowskiej. Strzeli\u0142 Józefowi M\u0142ynarczykowi dwa gole – obydwa najwy\u017Cszej marki. O jednym kibice i „M\u0142ynarz” opowiadaj\u0105 do dzi\u015B.
Gole strzelone Odrze Opole by\u0142y ostatnimi, jakie Deyna strzeli\u0142 dla Legii w meczu ligowym. Niebawem czeka\u0142a go przeprowadzka do Anglii, w której mia\u0142 reprezentowa\u0107 barwy Manchesteru City.
Data 18 wrze\u015Bnia 1979 roku z pewno\u015Bci\u0105 powinna zosta\u0107 zapisana jako jedna z najwa\u017Cniejszych w 95-letniej historii klubu. Tego dnia wspólnie z ca\u0142\u0105 pi\u0142karsk\u0105 Warszaw\u0105, tak\u017Ce ca\u0142a Polska \u017Cegna\u0142a uroczy\u015Bcie ikon\u0119 Legii Kazimierza Deyn\u0119, który przyjecha\u0142 na stadion przy ulicy \u0141azienkowskiej ze swoj\u0105 now\u0105 dru\u017Cyn\u0105 – Manchesterem City. Wówczas to ponad 25 tysi\u0119czny t\u0142um skandowa\u0142 tylko jedno has\u0142o:
Pierwsz\u0105 po\u0142ow\u0119 „Kaka” zagra\u0142 w bia\u0142ej koszulce Legii z zarezerwowanym dla siebie numerem „10”, a ka\u017Cde jego doj\u015Bcie do pi\u0142ki wzbudza\u0142o nieopisany aplauz. W 15. minucie spotkania tysi\u0105ce garde\u0142 wydoby\u0142o z siebie wielki okrzyk „goool!”, po którym nast\u0105pi\u0142o chóralne: „Kaziu, Kaziu!”. Taka by\u0142a reakcja na strzelenie gola przez tego, dla którego wszyscy przyszli na ulic\u0119 \u0141azienkowsk\u0105. Drug\u0105 po\u0142ow\u0119 Deyna rozpocz\u0105\u0142 ju\u017C w b\u0142\u0119kitnej koszulce Manchesteru, równie\u017C z numerem „10”. Wspania\u0142e widowisko trwa\u0142o w najlepsze, a w 74. minucie na 2:0 dla Legii podwy\u017Cszy\u0142 Marek Kusto. Ale to nie by\u0142 koniec show. Kiedy mecz dobiega\u0142 ko\u0144ca, Kazik strzeli\u0142 honorowego gola dla Manchesteru – na 1:2. Ewenementem tego wydarzenia jest to, \u017Ce nigdy w historii Legii gol dla dru\u017Cyny przeciwnej nie wywo\u0142a\u0142 na \u0141azienkowskiej takiej eksplozji rado\u015Bci. Tak Warszawa po\u017Cegna\u0142a najlepszego pi\u0142karza XX wieku. Nikt jeszcze nie wiedzia\u0142, \u017Ce na zawsze. Wraz z odej\u015Bciem Deyny nast\u0105pi\u0142 koniec pewnej epoki. Pó\u017Aniej by\u0142a ju\u017C inna Legia. Latem 1979 roku, po\u017Cegna\u0142 si\u0119 z dru\u017Cyn\u0105 trener Andrzej Strejlau. Niestety, efekty jego d\u0142ugotrwa\u0142ej pracy nie by\u0142y najlepsze, poniewa\u017C dru\u017Cyna z aspiracjami na kolejne tytu\u0142y mistrza Polski w czasie jego kadencji nie zaj\u0119\u0142a w lidze lepszej lokaty ni\u017C pi\u0105ta. Po rezygnacji Strejlaua ster dru\u017Cyny przej\u0105\u0142 niezawodny w takich okoliczno\u015Bciach Lucjan Brychczy. Zmiana na stanowisku trenera niewiele jednak w wyrazie dru\u017Cyny zmieni\u0142a. Legia nadal gra\u0142a w kratk\u0119, mecze beznadziejne przeplataj\u0105c widowiskami na najwy\u017Cszym poziomie. Do takich bezsprzecznie nale\u017Cy zaliczy\u0107 fina\u0142 o Puchar Polski, rozegrany 9 maja 1980 roku w Cz\u0119stochowie. W\u0142a\u015Bnie wtedy pi\u0142karze z „eLk\u0105” na piersi rozgromili (5:0) dru\u017Cyn\u0119 pozna\u0144skiego Lecha. Worek z bramkami rozpru\u0142 Marek Kusto, a po nim kolejne gole strzelali: Miros\u0142aw Oko\u0144ski, Adam Topolski, Witold Sikorski, a zako\u0144czy\u0142 ten, który zacz\u0105\u0142 – Marek Kusto. Emocje zwi\u0105zane z tym fina\u0142em do tego stopnia ogarn\u0119\u0142y kibiców obydwu dru\u017Cyn, \u017Ce na ulicach Cz\u0119stochowy dosz\u0142o do jednej z najwi\u0119kszych bitew, jakie kiedykolwiek stoczyli ze sob\u0105 kibice rywalizuj\u0105cych dru\u017Cyn. Pi\u0142karze Legii zdobywaj\u0105c Puchar Polski przestali interesowa\u0107 si\u0119 mistrzostwem. By\u0142 to chyba najdziwniejszy sezon w dotychczasowej historii ekstraklasy, poniewa\u017C nie tylko Legia, ale i inne dru\u017Cyny... nie by\u0142y zainteresowane zdobyciem tytu\u0142u mistrza Polski, co wykorzysta\u0142a przeci\u0119tna dru\u017Cyna bytomskich Szombierek.
Po zako\u0144czeniu sezonu kibice z ca\u0142ego kraju dopingowali sportowców rywalizuj\u0105cych na arenach olimpijskich w Moskwie. Jak zwykle po\u015Bród zdobywców olimpijskich medali nie mog\u0142o zabrakn\u0105\u0107 legionistów. Z\u0142oty medal Igrzysk Olimpijskich zdoby\u0142 je\u017Adziec Jan Kowalczyk, który wraz z Marianem Kozickim zdoby\u0142 tak\u017Ce srebro dru\u017Cynowo. Równie\u017C kolarz Legii Czes\u0142aw Langcieszy\u0142 si\u0119 ze srebra, a floreci\u015Bci Marian Sypniewski i Bogus\u0142aw Zych z br\u0105zu. Br\u0105zowe medale olimpijskie zdoby\u0142o tak\u017Ce dwóch pi\u0119\u015Bciarzy Legii: Kazimierz Szczerba (po raz drugi) i najm\u0142odszy z grona legijnych medalistów, niespe\u0142na 19-letni Krzysztof Kosedowski.